Zapowiedzi były zachęcające. Można powiedzieć; "towarzysze chcieli dobrze, a wyszło jak zwykle". Na plus można powiedzieć, że nie zauważyłem błędów scenograficznych w odniesieniu do tamtych lat. A mam już swoje lata i okres ten dobrze pamiętam. Reszta niestety trochę lipa. Intryguje mnie pewien fakt. Główny bohater wygląda jakby był bez jednego zęba z przodu. Na moje oko prawa, dolna trójka. I bardzo mnie ciekawi czy on był tak ucharakteryzowany na PRL-owskiego milicjanta czy też aktor jest lekko bezzeębny i nie za bardzo się tym przejmuje. Po za tym włoska piosenka, która jest w tle podczas imprezki (co wy tam palicie Baran?) to utwór o tytule "A chi" wydany w roku 1987, a więc rok po wydarzeniach z filmu.
Dla mnie adekwatnym tytułem byłby "Śnięty". Wynudziłem się,przysypiałem ale może to też być wina spożywanego wina :-). Uzębieniu aktora nie przyglądałem się, a piosenka mogła być polska , a nie włoska. Przecież film polski. Czuwaj !
W pierwszej scenie już zauważyłam dwa błędy! Na tabliczce z nazwą ulicy była Gwarna, a w 1986r. to była jeszcze ul. Lampego! Poza tym nowy sposób oznakowania ulic - dwukolorowe z nazwą dzielnicy, zaczęli wprowadzać dopiero od 2004 r. Także tego…