Nieuczciwi policjanci oszukali uczciwego sprzedawcę narkotyków... To jest magia kina - pokazać dilera narkotyków w taki sposób, żeby ludzie mu współczuli, że poszedł do więzienia. Współczuję ludziom, którzy zachwycają się tą historią i utożsamiają się z bohaterem. Powinni odsiedzieć za niego resztę kary, w ramach solidarności :)
Warto jednak zaznaczyć, że ten diler miał 15 lat, gdy go zaczęto wciągać w ten biznes. Dzieciak, bez porządnej wychowawczej ręki, z ojcem takim a nie innym, siostrą narkomanką. To głównie o to chodzi w tym filmie. O to, jak dorośli potrafią spartolić sprawę. O tym mówi zresztą ojciec chłopaka. Dzieciak nie należał ani do odpowiedzialnych, ani specjalnie mądrych, jak cześć spora nastolatków w tym wieku. Tylko że ci, których rodzice nie spartolą sprawy, mają szansę na dojrzałość i odpowiedzialność i nie zostają dilerami. Dla mnie o tym jest ten film.
Należał do wyjątkowo głupich i denerwujących szczeniaków...wszystkich krytykował,pouczał,chodziło mu tylko o kasę i łatwe życie.
Nie wiem, w jakim jesteś wieku, ale naprawdę takiego "szczeniaka" można sobie wychować. Dokładnie tak samo, jak z problemami poznawczymi (wystarczy go od pierwszych miesięcy życia sadzać przed ekranami - co wpływa na rozwój mózgu), narkomana, osobę agresywną, znerwicowaną, leniwą lub depresanta. Można też wychować osobę o chłonnym umyśle, stabilną emocjonalnie i empatyczną.
Dziecko może mieć taki a nie inny zestaw predyspozycji, dziedziczonych cech, talentów (i antytalentów), ale reszta zależy od dorosłych. Oczywiście do pewnego momentu, bo potem świadomie możemy nad sobą pracować, zmieniać własne postawy. Ale ten moment bardzo rzadko pojawia się w okresie nastoletnim.
Racja.Nie było w filmie żadnej pozytywnej postaci.Nikogo nie było mi żal i nic nie czułam.Każdy miał w sprawie swój brudny,obrzydliwy biznes i każdy był egoistą.Młody nie był ani bohaterem,ani antybohaterem tylko żałosnym,małym i chytrym człowieczkiem.
Wyobraź sobie rozgoryczenie wszystkich oszukanych przez Wilka z Wallstreet, który napisął o tym przefajnistą książkę, jeździ z fajnistymi wykładami i sprzedał prawa do oscarowego filmu, bo przecież jest takim bohaterem. =)
Jakby się postarać, to podobnych przykładów można się wielu doszukać.
A nie żal nam Ala Pacino w Bezsenności, albo Życiu Carlita, Pieskim popołudniu, czy Donnie Brasco? A już nad losem bohatera z Blow, granego przez J. Deepa to aż buuuuuuu się robi i łezka kręci w oku, że miał takiego pecha w handlu narkotykami i stracił kontakt z córką. Buuuu, biedny handlarz śmiercią.
widać jak mocno masz zakorzenione w głowie przekonanie, że narkotyki = śmierć, pora przestać kierować się wzorcami sprzed 50 lat