A potem idzie człowiek do kina i czeka na koniec. Jak mnie to wkurza, że wielu ludzi ogląda to to i wydaje im się, że film był dobry, no bo przecież "innym tak się podobał, więc mi też powinien".
zakończenie bez sensu, ta "wstawka" z zakończeniem alternatywnym, że niby "mogli" być razem po co była? Nie rozumiem. I po co te: "zawsze bedę Cię kochać, i ja też..." kiedy siedzą na ławce i rozmawiają o Paryżu i jej roli? Bla, bla, bla..., a po 5 latach ma innego chłopa i dziecko. Czyli tak naprawdę nie kochała go ani przez chwilę *tak naprawdę*, wkurza mnie taka obłuda....
W prawdziwym życiu drogi zakochanych często się rozchodzą. To nie była historia miłości forever w typie "rzucam-wszystko-i-lecę-do-ciebie-na-skrzydłach-miłości". Tego typu bajeczek jest wiele. To była historia normalnego uczucia, zauroczenia, zakochania, gdzie marzenia pary poprowadziły ich w przeciwne strony. W normalnym życiu rezygnacja z marzeń, wielkiej szansy na ich zrealizowanie, dla drugiej osoby nie jest przepisem na szczęście. Być może poznali się w takim momencie swojego życia, że nie mieli szans na nic więcej. Nie każdy chce i może być w związku na odległość i widywać się raz na miesiąc. I wiele zakochanych wypali się przez ten czas. Ich uczucie było prawdziwe, ale życie je zweryfikowało. W ciągu 5 lat ona miała prawo poznać innego czarującego faceta, zakochać się w nim i ułożyć życie. Nie ma w tym nic dziwnego. Nie znaczy to, że nie kochała wcześniej poprzedniego. Człowiek może w życiu kochać więcej niż raz ;) Inaczej wszyscy musielibyśmy brać ślub ze swoją pierwszą miłością. A myśli co by było gdyby? Każdego kiedyś taka najdzie, ale nie można zjeść ciastko i mieć ciastko, zawsze musisz z czegoś zrezygnować.
;) przecież ta historia i tak jest bardzo urocza, mimo że bez hollywoodzkiego happy endu. W prawdziwym życiu mógłby ją jeszcze zdradzić z 10 laskami w czasie trasy koncertowej i vive versa. Tylko tego już chyba nikt nie chciałby oglądać ;)
Chociaż z takim soundtrackiem...
znaczy , ze nie znasz sie na filmach , zacznijmy od pracy kamera , bez ciec , jedno ujecie wychodzi z drugiego , troche jak w "12 gniewnych ludziach"
no ale jeśli jesteś Facetem to nic dziwnego że film Ci się nie podobał faceci jak słyszą Musical to dostają swędzącej
wyspki na całym ciele no ale nie wyszczy
Sądzenie ludzi po avatarach... naprawdę szczyt mistrzostwa w psychologii i psychoanalizie.... nawet nie będę tłumaczył czym jest przewrotność, ironia, celowa prowokacja etc bo widzę, że nie ma komu
Nie ma to jak stereotypy. Ja jestem kobietą i lubię musicale, często takie, które wzruszają do łez, ale "La La Land" jest po prostu nudny i moim zdaniem nie ma w nim żadnego sensu. O niczym nie opowiada, do żadnych wniosków nie dochodzi. Próbowałam go oglądać już dwa razy i za każdym razem doszłam do takiego stwierdzenia, że to po prostu słaby film.
przede wszystkim jak musical to niech wybitnie tańczą i śpiewają, bo jeśli nie to tak jak cały film flaki z olejem
Ja uwielbiam musicale a Chicago mogę oglądać bez przerwy i myślę że każdy facet też.
Dlatego radze przeczekać, pól roku cały ten hype i dopiero potem, obejrzeć na płycie, albo z sieci w dobrej jakości .Ja tam obejrzałem z zerowymi oczekiwaniami i oceniam uczciwie na 7 .ani zły, ani specjalnie porywający ,miły seans na raz :)
I dobrze zrobiłeś, aczkolwiek ja ogólnie tego typu filmów nie lubię, nie mój gatunek, więc pewnie stąd jeszcze odjąłem z 2 punkty
Tak właśnie zrobiłam. Film miły i sympatyczny, właściwie do posłuchania bardziej niż oglądania. Ani porywający, ani zły, ot po prostu miły. Musical jako gatunek uwielbiam, ale tak jak cudowny, klasyczny jazz, ten prawdziwy juz był i nie ma co próbować go reanimować. Niech sobie żyje w innym wymiarze
nie oglądałem i nie planuję, wierze w to co napisałeś, bo marketing tego filmu skutecznie mnie odstraszył od tej produkcji. Jeśli wszystkie media wszędzie trąbią, że film jest genialny i trzeba go obejrzeć, to znaczy że jest odwrotnie i bez mocnej reklamy odniesie klapę. Potem koleżanka opowiedział mi, że w połowie filmu chciała wyjść z kina, to było potwierdzenie mojej tezy...
I dobrze myślisz! Ten schemat baaardzo często się niestety powtarza, a koleżankę doskonale rozumiem!
Co racja to racja. Udało mi się dotrwać do końca filmu (nie jeden raz miałam ochotę wyjść z kina). Przeciętny, jakiś taki nijaki - a ja przecież lubię musicale i jazz. Jedyny atut dobra rola Emmy Stone (dobra nie oscarowa). Rozczarowałam się :(
Kurcze przywracasz mi wiarę w to, że są tutaj ludzie, którzy potrafią mieć własne zdanie i nie dają się zmanipulować. Serdecznie pozdrawiam1.
Pozdrawiam. No niestety ale widzialam naprawde dobre filmy muzyczne. Tutaj nie dakam rady.
No tak jak ja. Kurde chwalenie na forach, dycha za dychą, idę i... nic wielkiego nie zobaczyłem. Jak wspomniałem koleżance wyżej, fajnie, że wreszcie są tutaj użytkownicy, którzy potrafią wyrażać własne, krytyczne zdanie, a nie papugują za tłumem. Serdecznie pozdrawiam!
Ja miałam dać 4 ale w końcu przyznałam 5, bo Emma Stone dała radę, muzyka była ok, ale śpiewanie już takie sobie. Chociaż jak siostra opowiadała mi o filmie to zaznaczyła, że raczej nie moje klimaty i miała rację, ale z ciekawości rok po premierze obejrzałam :)
Pozdrawiam
Dokładnie! Emma to jedyny plus, w ogóle tak ogólnie bardzo ją lubię:) Pozdrawiam!
A co jeśli mi się film naprawdę podobał? Nie czytałam recenzji, ochów achów, obejrzałam film na spokojnie pół roku po premierze. Teraz żałuję, bo chciałabym usłyszeć ten soundtrack w sali kinowej. To, że mamy inne zdanie odnośnie filmu chyba nie dowodzi tego, że ja nie myślę samodzielnie? ;) Zarzut bez sensu...Film podobał mi się z wielu powodów. Może ten film nie był filmem w Twoim typie? Za to był w typie wielu ludzi. To jeszcze nie dowodzi tego, że cała reszta nie myśli. Według mnie to uroczy seans i zasłużył na swoje achy.
100% racji dla ten film to porażka, choć jestem fanką musicali... dużo szumu o NIC!
Trafiłaś w dychę - wielki szum w płaskiej łyżce wody... naprawdę, wynudziłem się tymi ich gadkami o niczym na maxa... Pozdrawiam!
Może po prostu jesteś zgorzkniałym człowiekiem i to nigdy nie będzie film dla ciebie, dobry czy nie, dla zgorzkniałego to i tak not enough. Może nie kanalizował twoich frustracji i lęków, tylko je wydobył na wierzch. Więc trudno się dziwić takiej ocenie.
Gust polityczny masz zacny, ale na musicalach się kompletnie nie znasz ;) Ten film jest absolutnie świetnym hołdem oddanym temu gatunkowi. Dodatkowo zrealizowanym z mistrzowską precyzją i pełen nawiązań do klasyków, a także mocno autotematyczny (jak ten wątek z występem głównego bohatera w popularnym zespole).