jak dla mnie film za bardzo pokręcony. kiedy są ukazani jako dzieci jest jeszcze wszystko ok, ale potem do ich wzajemne ranienie się, odgrywanie na sobie, było bardzo surrealistyczne i męczące.
A czy ktoś może mi powiedzieć jak to się w końcu skończyło? Film oglądałam "piąte przez dziesiąte" całkiem niedawno no ale nie wiem - niby zalali ich betonem a później widzimy scenę staruszków bodajże na ławce, to zginęli w końcu w tym betonie, czy nie? Film faktycznie chaotyczny, jakiś taki 'nienormalny'? Ja już później nie czaiłam kto komu zadanie daje i czy to niby było dla niego zadanie skoro ona przyszła na jego ślub robiąc cyrk albo wcześniej jak on ją poprosił na swoją świadkową zamiast o rękę, czego ona się spodziewała (wcześniej rozumiem, że dawali sobie zadania do wykonania, a później po prostu robili sobie na złość?).