Też od razu pomyślałam "Baron z Szeptu Serca? co jest grane?" :D Według mnie, fajne nawiązanie ;))) Podobała mi się tutaj jego postać :))) Hihi, straciłam dla niego głowę jak Haru :P
bo był idealny no...jak Haku ze Spirited Away: W krainie Bogów (*_*)
..i myślałam, że skończy się też jakoś tak romantyczniej czy coś...ehhh :)
Gdyby skończyło się romantyczniej, to Haru okazałaby się zoofilką, chociaż już sam fakt "zakochania" w baronie był lekko mówiąc dziwny. BTW baron naprawdę fajną postacią był. A odnośnie tematu to wystarczy przeczytać w ciekawostkach, że Hayao Miyazaki wpadł na pomysł tego filmu właśnie inspirując się postacią (figurą) barona z "Szeptu serca". Drugą postacią z w/w filmu był Muta, gruby kot z czarnym lewym uchem w "Szepcie serca".
Oj tam już od razu zoofilka :)
Gdyby wątek Barona był jakoś bardziej rozbudowany w kierunku, no nie wiem..zaklętego w kota przez jego niesamowitą osobowość :D (w sumie jeszcze nie oglądałam "Szeptu serca", więc nie znam fabuły, klimatu itp).
No bo jest coś takiego, że jak Muta przyprowadził Haru do tego miasteczka, to Baron był posągiem..i dopiero po zachodzie słońca "odżywał"..przynajmniej tak to odebrałam :)
To wtedy teoretycznie, pod wpływem miłości ze świata ludzi mógłby zamienić się w człowieka i..happy end ^^
chyba zacznę pisać scenariusze -.-'
Dla mnie ten moment, gdy Baron niósł Haru na wieżę, a ona wpatrywała się w niego i wyraźnie coś drgnęło w jej serduszku, nie był dziwny - ona przecież troszeczkę już stawała się kotem, miała uszka, ogon, łapki, płaski pyszczek i nawet wąsy, może więc i w głębi duszy troszkę "skociała" ;) Przecież potem, gdy wyszła przez szczyt wieży na ludzki świat i na powrót stała się dziewczynką, o żadnym zauroczeniu nie było już mowy, tylko wdzięczność, czysta sympatia i przyjaźń.