Dzisiaj obejrzałem go ponownie po paru latach i muszę stwierdzić, że to przeciętne 6/10. Było parę ciekawych gagów, przeważał jednak prostacki humor i nudziarstwo Główny bohater daje się lubić, ale jego egocentryzm przypomina, że z tą sympatią nie należy przesadzać. Myślę, że Woody jest najbardziej przereklamowanym reżyserem wszech czasów.
Oczywiście. Najzabawniejszym gagiem był według mnie ten, w którym bohater wykreowany przez Harry'ego umawia się z prostytutkę w mieszkaniu kolegi, który po wypadku przebywa w szpitalu. Chłopak przybiera również nazwisko kolegi, aby ukryć swoją prawdziwą tożsamość. Kiedy jego kolega umiera w szpitalu, śmierć zjawia się pod drzwiami mieszkania, w którym przebywa bohater stworzony przez Harry'ego. :) Czytałem jakiś czas temu rozmowę z Woodym, w której mówił, że nie jest zadowolony z "Przejrzeć Harry'ego" ponieważ zdecydował się wcielić w rolę, która początkowo została napisana z myślą o Robercie De Niro lub Dustinie Hoffmanie. Podobne mówił o "Klątwie skorpiona". Stwierdził, że obsadzenie siebie w głównej roli było błędem, gdyż spłyciło to postać głównego bohatera, która zamiast głęboka stała się jedynie zlepkiem gagów.