Najmocniejsze sceny, to wg mnie ta, gdy Dussander zaczyna maszerować w mundurze...i nagle "budzi się" w nim uśpiona, nazistowska bestia... McKellen zagrał to idealnie, jak ciało odzyskuje sprężystość, werwę, ruchy nabierają płynności gestów tak głęboko zakorzenionych i wyuczonych przez musztrę w młodości...
Druga, to gra Michaela Reid MacKay'a "Ofiary koszmaru"- wtedy, gdy w nocy odkrywa tożsamość swego sąsiada... Ten strach, przerażenie- naprawdę przejmujące...
I dla tych scen naciągana 8/10, myślałem że więcej będzie schizmy od tych historii u tego dzieciaka ale film poszedł w zupełnie innym kierunku, a szkoda.
Mnie wtedy najbardziej przeszły ciarki, ale nie był to strach, lecz smutek. Niemalże rozpłakałam się przy tej scenie...
Pokazane było tam piętno jakie odciska nazistowska ideologia. Tak "wyprane" mózgi nie są zdolne do powrotu do stanu sprzed ich "wytresowania". Pan Dussander podczas mieszkania w swoim nowym kraju, czyli USA przystosował się do środowiska, stał się spokojnym, starszym człowiekiem. Jednak wystarczył taki inteligentny chłopak jak Todd i wszystko w nim odżyło. Reakcje dawnego nazisty np. na pytanie co czuł, gdy tamci ludzie ginęli w komorach gazowych pokazuje, że jednak sumienie nie zostało w nim całkowicie zabite i miał poczucie winy. Mimo, że nic nie usprawiedliwi jego czynu to strasznie nie podobało. Może ten chłopak nie nauczył się mimo wszystko szanować ludzi w podeszłym wieku. Miał on taką pewność siebie jakby był ponad wszystko i wszystkimi. Niezbyt łaskawie obszedł się również z tym doradcą.
McKellen w ogóle coś ma do wątków nazistowskich - patrz chociażby Magneto. Chyba te urodziny w 39 zrobiły swoje. Nazistowski Ryszard III, Magneto, Hitler, Dussander...
Chociaż trzeba przyznać, że zagrał po obu stronach, i ofiarę (Magneto), i kata (Dussander).