uciekający przed rzeczywistością aktorze, znajdujący schronienia w nierealnym świecie filmu! Zawsze przyjmowałeś tylko takie propozycje, które były zgodne z twym artystycznym, moralnym i obywatelskim światopoglądem, chyba że… potrzebny był ci większy basen ;) Nie stroniłeś od pięknych kobiet, szybkich samochodów, zabawy do białego rana, mocnych wrażeń...
Gdybyś żył, skończyłbyś dzisiaj 89 lat.
Czyli mam rozumieć, że gdy Marcello przyjmował rolę w Wielkim żarciu to zbierał na większy basen...? :) Wspaniały aktor i z Europy wg mnie tylko Delon i Kinski mu dorównywali.
Skąd takie dziwne wnioski?! Jeśli wierzyć relacjom Ferreriego i Mastroianniego, to przy "Wielkim żarciu" była równie wielka zabawa! Piccoli uwielbiał gotować, pozostali członkowie ekipy uwielbiali ucztować do rana...
Ale czy to było zgodne ze wspomnianym światopoglądem moralnym Marcello? Śmiem wątpić, ale może może :P Choć prawdą jest, że to Mastroianni sprzeciwiał się pomysłowi śmierci z przejedzenia, a pozostałe grzeszki jego postaci w Wielkim żarciu nie były aż takie złe :)
Ten film to niezła satyra na konsumpcyjny styl życia, a Mastroianni miał to do siebie, że szybciej wydawał niż zarabiał. Na stare lata nie był w stanie zliczyć ile miał np. samochodów i żałował, że nie prowadził albumu.
Ciekawe rzeczy. Czyli sporo wątków autobiograficznych jest w tym filmie tak? Ja nie znam się niestety za biegle w biografii Marcella więc dzięki za info :)
Nie sądzę, ażeby Ferreri inspirował się życiem Mastroianniego, kręcąc ten film. Po prostu jest kilka "stycznych", łączących filmowego i rzeczywistego Marcella.
Czytając powyższe czuję się jakbym była świadkiem korepetycji :)... Nie muszę pisać kto tu jest profesorem, a kto uczniakiem :P.
I jakież to puste, bezwartościowe życie w, którym nie osiągnął nic wielkiego ani godnego uwagi. Jego postać jest egzemplifikacją pauperyzacji zachodu i degeneracji kultury zachodniej i jednocześnie tworzenia się zalążków nowej cywilizacji. Krócej Mastroianni to jeden z wielu homo novus. Aczkolwiek jako aktor był całkiem niezły. I część filmów w których grywał była też niezła.
Wybacz, ale nie czuję się moralnie zobligowana do dokonywania oceny cudzego życia - zwłaszcza życia osoby, której dobrze nie znam. Jako widz (nie pozujący na krytyka), oceniam jedynie to, jak bardzo podobał mi się dany film i gra aktorów.
A ja oceniam jedynie jego świadectwo. W głębi duszy mógłby być nawet biednym zagubionym chłopcem czy wielkim romantykiem, ale chodzi mi o ocenę tego co widzialne.