A tym ALE jest dziwaczny poziom trudności, który jest bolączką większości strzelanek. Mianowicie, na początku bohater właściwie nie ma doświadczenia, jest słaby, ma kiepską broń, mało w życiu widział i ogólnie rzecz biorąc jest leszczem. A mimo to robi rozpierduchę jak mało kto. Później zdobywa doświadczenie, ma lepszą broń, widział więcej, więcej może przewidzieć. Ale mimo to jest coraz ciężej.
I w 'Dead Space' jest to samo. Potwory niewiele się zmieniają, mam totalnie wypasioną broń, wzmocniony pancerz, a ginę coraz częściej. Dlaczego twórcy gier w tak prostacki sposób przykuwają do monitora. Zamiast wzbogacić fabułę, zrobić jakiegoś twista, czy wprowadzić coś nowego, to nie... trzeba zablokować drzwi i wpuścić na bohatera 10 potworów. A po ich pokonaniu drzwi w magiczny sposób się otwierają i bohater może iść dalej, ku kolejnej pułapce.
Trochę to bez sensu.